W co dziś grałaś / grałeś ???

Relacje z pojedynczych gier, raporty z sesji oraz rozgrywki rpg na forum.
Awatar użytkownika
Michito
Posty: 642
Rejestracja: 05 cze 2019, 15:54
Has thanked: 195 times
Been thanked: 175 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Michito »

Podczas dzisiejszego wieczoru na stół wyskoczyło sprowadzone zza zachodniej granicy Junk Art. Bardzo przyjemna gra zręcznościowa, tylko szkoda że brak polskiej instrukcji.

Przegrałem w najtrudniejszym mieście, ale victoria należała dziś do mnie :mrgreen:


Obrazek
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: suibeom »

Wyobraź sobie takie miejsce - wypalone do cna szarobrązowe rumowisko ciągnące się od horyzontu do horyzontu, smagane podmuchami wiatru wznoszącego szare tumany popiołów. Widzisz je? Widzisz? Gdziekolwiek spojrzysz wszędzie tylko ponura pustynia w jednolitym kolorze. Nie sposób tu odróżnić co jest skałą, czy glebą a co resztkami świata, który umarł tak dawno temu. To będzie twój świat, twój dom. Wiesz, kiedyś to było wielkie miasto w którym żyli ludzie. Naprawdę, tylko ludzie. Boże, aż trudno uwierzyć, że żyli tu całkiem sami swoim ludzkim życiem, małostkami, okrucieństwem czy podłościami, ale i miłościami, ideałami, nadziejami czy wiarą. Tak, obok ohydnych potworności potrafili robić rzeczy piękne i wzniosłe… Ale co z tego, skoro żyli nieświadomi, że nic nie jest dane na zawsze, że to co ich otacza nie jest wieczne. Byli tak bardzo ślepi i zadufani w sobie, że odrzucali wszystko, co nie pasowało do ich wyobrażeń, a przede wszystkim wiarę w naszego Boga! Ślepi głupcy za ten grzech srogo zapłacili ściągając do nas te piekło! Wiesz, zagłada spadła z nieba zabijając miliardy ludzi, cholernych farciarzy, którzy wygrali los na loterii. Reszta, ci, którzy przetrwali, ginęli i giną znacznie wolniej, w potwornych katuszach, które trudno opisać… Uwierz mi, każde okropieństwo które będziesz potrafił sobie wyobrazić, albo które będziesz ukrywać w najmroczniejszych zakamarkach swojej jaźni, bojąc się jego odkrycia i szaleństwa, które cię przez nie ogarnie, jest niczym w porównaniu z tym, co się tutaj teraz dzieje. Ziemia, świat który poznasz jest piekłem, prawdziwym piekłem. Wiesz, wpajano nam, że to kara za ludzkie grzechy, za brak wiary, ale teraz, jak się nad tym zastanawiam, to nie wiem, czy wina leży po stronie tych, którzy nie wierzyli, czy tych, którzy swoimi modłami zwrócili oczy bogów na nasz świat i w konsekwencji sprowadzili ich tutaj. Taka mała ironia…
Wiesz po co Ci to mówię? Wiesz? Biedny chłopcze, ja zaraz odejdę, a Ty przyjdziesz na moje miejsce i jeśli nie będziesz miał farta zostaniesz tutaj na wieki… W tym spalonym piekle, w którym Twoje istnienie jest tyle samo warte, co istnienie karalucha… A nawet mniej. Chciałbym powiedzieć, że mi Ciebie szkoda, ale to nie prawda. Zasłużyłeś na to, bo choć jesteś moim synem, jesteś też człowiekiem…

Potworne wrzaski wyrwały go z rozmowy z synem, który bezpiecznie pławi się w wodach płodowych matki daleko stąd. To chyba jeden z Łowców, który padł kilka metrów dalej. Resztką sił uniósł głowę i spojrzał w jego stronę. Tak, to ten Łowca, któremu urwało nogi. Widział jak to się stało. Nie wie co to było, usłyszeli tylko świst i po chwili Łowca leżał parę metrów dalej wyjąc przeraźliwie z bólu i majtając krwawiącymi kikutami po nogach. A teraz wrzeszczał i próbował uwolnić się z ohydnego uścisku potwora, który stał nad nim i łączył go na żywca ze swoim cielskiem wtapiając w swoje ciało. – Pechowiec żyje. Boże, jak ja… – pomyślał i z obawą spojrzał na swoje rany. Głębokie, szybko i dużo krwi przez nie traci, więc jest szansa, że zdąży… Ale rany Łowcy są większe i więcej krwi stracił, a żyje! – Boże błagam Cię, nie zostawiaj mnie! Błagam!...
Ruszyli w kilkunastu na zwiad sprawdzić pogłoski o pojawieniu się nowych złóż kryształów w okolicy Perłowej Wstęgi. Pogłoski okazały się prawdą, złoża istotnie pojawiły się tutaj znikąd. Do tego w dość regularnych odstępach od siebie. Obserwowali je z bezpiecznej odległości, gdy nagle zaatakował ich oddział tych cholernych potworów. Nie mieli najmniejszych szans, potworów było za dużo i szybko ich rozniosły. Był pewien, że potwory przybyły tu z powodu złóż kryształów, ale dlaczego tak licznie?
Nagle poczuł uderzenie silnego odoru. Targnęła nim torsja. Nad nim stał wielki potwór. – Boże błagam Cię, nie zostawiaj mnie!
Ten dzień nie był dobry dla Siliusza Beki. Zasłużony obrońca IV Ostoi, za co pasowany na rycerza Zakonu przez samą Anioł Śmierci, uczestnik dwóch zwycięskich bitew z Dvergarami, gdzie wykazał się niesamowitym męstwem oraz uczestnik masakry Odrodzonych na Gichtowej Bramie, gdzie udało im się pojmać w niewolę jedną z ich Jeźdźców Mroku i kilka Drzewic. Był to jedyny przypadek znany w historii, więc upojeni tą wiktorią i darem Bożym gwałcili je tak długo, aż te oszalały do reszty i popełniły zbiorowe samobójstwo zagryzając się wzajemnie. I oto teraz Siliusz Beka, ciężko ranny Rycerz Zakonu błaga Jedynego i Prawdziwego Boga o szybką śmierć. Ale Jedyny i Prawdziwy Bóg jest głuchy, więc i on, jak ten Łowca, który leżał parę metrów dalej, na żywca spaja się teraz w potwornych mękach z ciałem potwora, który stanął nad nim. Trudno opisać ból, który temu spajaniu towarzyszy, gdy żywe/martwe tkanki potwora i jego metalowe części łączą się w jedno ciało z jego żywymi tkankami, nerwami, synapsami. Ale jeszcze trudniej opisać strach Siliusza Beki, że ten ból się nigdy nie skończy! Jedynym pocieszeniem w tym wszystkim jest to, że stając się częścią potwora traci się świadomość siebie… Ale czy to prawda? W końcu nikt z Bezlicymi o tym nie rozmawiał… i co z duszą? Co z duszą? – BOOOŻEEEEE!!!...
Później, Siliusz Beka, który stał się częścią Żniwiarza, zobaczył, choć nie miał już oczu, jak w samym centrum złóż kryształów wyłoniła się z portalu kapliczka Ciemności. Gdyby był Siliuszem Beką, gdyby miał swój rozum i świadomość swojego jestestwa pojąłby, że Bezlicy przyszli tu tak licznie dla tej kapliczki. A potem zobaczyłby jak rzucili się do walki z potworami, które pojawiły się wraz z tą kapliczką. Na szczęście dla niego jego samoświadomość została wyparła zbiorową świadomością Bezlicych, co było łaską wobec tego co się później działo…



Tryb solo, Bezlicy przeciw Ciemności, pięć bitew, plansza podstawowa. Pierwsze dwie bitwy skończyły się totalnym pogromem Bezlicych. W pierwszej bitwie, która trwała około 30 minut, nie zdobyli ani jednego kryształu ze złóż. Do tego, agresywne działania Ciemności wybiły do nogi wszystkie atakujące oddziały Bezlicych, którym udało się zadać tylko jedną ranę Fałszywcom. Jedną ranę! Druga bitwa miała bardzo podobny przebieg, choć Bezlicym udało się zdobyć kilka kryształów ze złóż i zabić trzy potwory Ciemności: Rzezikruka i dwa Cienie. Wielkim zaskoczeniem dla Bezlicych było, gdy w pewnym momencie Dzwoniec zamienił najpierw jedno a potem drugie złoża kryształów na małe kapliczki Ciemności, które były również portalami. Bezlicy postanowili zmienić taktykę i przede wszystkim zmodyfikowali swoją talię kart (wcześniej używali talii startowej, która okazała się zbyt słaba na Ciemność). Modyfikacja przyniosła oczekiwane rezultaty i choć trzecia i czwarta bitwa również zakończyły się ich przegranymi, to skala przegranych nie była już tak przytłaczająca jak w dwóch pierwszych bitwach. Bo teraz Bezlicy stali się bardziej agresywni i mieli szansę na kilka ataków pod rząd przeciwko potworom Ciemności, które dzięki kartom trudności nie dość, że ciągle były w trybie mroku, to do tego po każdej turze Bezlicych z automatu wszystkie ich oddziały odzyskiwały jedną tarczę wytrzymałości. Piąta bitwa skończyła się pierwszym zwycięstwem Bezlicych. Nie było łatwo, ale tym razem szczęście uśmiechnęło się do Bezlicych, choć ponosili spore straty, sami również je zadawali, aż w końcu szala przechyliła się na ich stronę. Nie bez wpływu na tę bitwę był brak karty trudności, która z automatu wprowadzała w tryb mroku wszystkie oddziały Ciemności na początku ich tury. Pierwsze zwycięstwo Bezlicych było o tyle cenne, że udało im się zdobyć świeżą krew Dzwońca, tak cenną w podróżach przez Krainy Ciemności. A tam właśnie chcieli się udać Bezlicy…

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

zapomniałem o najważniejszym :D - THE EDGE DAWNFALL!!!
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: suibeom »

Kraina Ciemności to nieokreślone miejsce, w nieokreślonej rzeczywistości i nieokreślonym czasie, które wraz z liczną grupą Bezlicych przemierza Siliusz Beka. Właściwie, to bardzo nieprecyzyjne stwierdzenie, ponieważ Siliusz Beka stracił samoświadomość stając się częścią ciała Żniwiarza i zbiorowego umysłu Bezlicych. Ale z drugiej strony, dzięki temu jako pierwsza istota ludzka - a właściwie jakaś tam jej cząstka, bo w rzeczywistości jedynie malutki trybik hybrydy składającej się z zespolonych ze sobą istot różnych ras i przedziwną maszynerią, tworząc potworne, śmierdzące trupim odorem cielsko Żniwiarza - mógł wędrować Krainą Ciemności. Gdyby miał oczy, widziałby obrazy, które każdego człowieka doprowadziłyby do obłędu. Ale Bezlicym to nie grozi, po pierwsze ich umysł zbiorowy jest nieczuły na wygląd Krainy Ciemności, gdzie to co było, jest i będzie dzieje się teraz, czy gdzie miliardy „tu” i „tam” splatają się w jedno. Po drugie nie mają oczu, nie potrzebują, to co nimi kieruje jest bardziej precyzyjne niż zmysł wzroku, trudne do oszukania jakimkolwiek kamuflażem. Nie da się też przed tym ukryć, dlatego choć Bezlicy nie znają Krainy Ciemności to pewnie kierują się wprost do kolejnej kapliczki Ciemności i źródeł cennych kryształów…


THE EDGE DAWNFALL, ostatni bój, solo, trzy bitwy, Bezlicy przeciw Ciemności, alternatywna plansza. Po wygranej bitwie o kapliczkę Ciemności na Perłowej Wstędze, Bezlicy dzięki portalowi kapliczki Ciemności przenieśli się gdzieś do Krainy Ciemności. Nie wiedząc co ich czeka, postanowili wzmocnić swoje oddziały elitarnymi Mięsoprujami. Pamiętając o poprzednich doświadczeniach Bezlicy rzucili się na słabe jeszcze oddziały Ciemności i zaczęli je wybijać. Te choć były słabe zadawały jednak dość poważne straty Bezlicym, więc wynik nie był pewien. Do tego Bezlicy bardzo się obawiali pojawienia karty trudności Tryb Mroku, która z automatu wprowadzała w tryb mroku oddziały Ciemności. Karty odzyskiwania tarczy wytrzymałości, Rozrost, i ruchu wszystkimi oddziałami przed akcją Ciemności, Pijawka, już były aktywowane. Wiara w zwycięstwo Bezlicych spadła prawie do zera, kiedy przez kartę Rozszalało się Piekło Ciemność zabiła w trzech atakach Miażdżyciela i jednego Mięsopruja. Na szczęście Bezlicy wykorzystali swój sztandar i ożywili najpierw zabitego Siepacza, a potem Mięsopruja. Do tego straty, które zadali Ciemności pozwoliły im na opanowanie dwóch złóż kryształów i ich pobór w turze pasywnej. Do tego poświęcili jednego Siepacza i uzyskali za niego dodatkowy kryształ. Walka była krwawa i okrutna i choć na polu bitwy został sam Dzwoniec, to udało mu się zabić kontratakiem atakujące go dwa Mięsopruje. Dopiero trzecie podejście zakończyło się śmiercią Dzwońca i wygraną Bezlicych. Dodam, że karta trudności Tryb Mroku w końcu się pojawiła, ale dla Ciemności było już za późno, bo na polu bitwy był tylko sam Dzwoniec.
W drugiej bitwie Bezlicy zetknęli się po raz pierwszy z Pierwocieniem, którego postać zastępowała figurka Imperatrycy Otchłani. Pojawienie się Pierwocienia było zaskoczeniem dla Bezlicych, ale szybko się pozbierali i wykończyli go wraz z Cieniami, które mu towarzyszyły. Potem zajęli się resztą potworów wybijając je do nogi. I tym razem szczęście dopisało Bezlicym, po pierwsze szybko niwelowali tryb mroku Ciemności, po drugie opanowali dwa źródła cennych kryształów, a po trzecie nie było karty Tryb Mroku. Bezlicy poczuli się tak bardzo pewni siebie, że wyczuwając w okolicy potężną istotę Ciemności ruszyli w jej stronę, by rzucić jej wyzwanie…
To był błąd. Trzecia bitwa zakończyła się totalną masakrą Bezlicych, którzy w swoim zadufaniu zaatakowali Imperatrycę Otchłani. Masakra, która rozegrała się wokół kapliczki Ciemności i złóż kryształów nie była zbyt długa, choć nad wyraz widowiskowa, o ile ktoś lubuje się w pełnych makabry i okrucieństwa obrazach. Bitwa od samego początku źle się ułożyła dla Bezlicych. Imperatryca Otchłani bardzo szybko przeszła w tryb apokalipsy, przez co Bezlicy musieli skupić swoje ataki tylko na niej i zabić ją przed końcem trzeciej tury. Nie wiadomo skąd, ale ich stadna świadomość była pewna, że jeżeli szybko jej nie zabiją, ta stanie się tak silna, że nic jej nie podoła. I mieli rację, ale brali udział w wyścigu z czasem w którym z góry stali na przegranej pozycji. Atakując wściekle Imperatrycę Otchłani sami stali się łatwym celem dla reszty oddziałów Ciemności, które bezwzględnie ich masakrowały, aż padł ostatni Bezlicy. A najgorsze, że tymi atakami nie zadali Imperatrycy Otchłani nawet jednej małej ranki… Źle to wróży innym oddziałom, które błądzą w Krainie Ciemności.


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Uncle_Grga
Posty: 561
Rejestracja: 30 lis 2019, 12:07
Has thanked: 86 times
Been thanked: 284 times

Re: Undaunted: Normandy (David Thompson, Trevor Benjamin)

Post autor: Uncle_Grga »

A to u mnie kilku ziomków było.. najczęściej lądowały Kreta, Bzura i Ardeny.. te ostatnie lubiłem najbardziej. Wojny napoleonskie też były grane. Za to Tannenberg już się ciągnął.

Ciekawostki dwie: mam w piwnicy Kircholm, w który nigdy nie zagrałem, i druga - w zeszłym roku zgadałem się z kumplem z pracy i odpalilismy partyjkę Grunwaldu. Tak jedna trzecią bitwy rozegraliśmy i ustaliliśmy remis.. 3,5h.. no cóż, reszta niech będzie milczeniem..

Taki off top.. Ale niech będzie później materiałem porównawczym dla Normandii.. jak zmienia się podejście do tematu.. jak bardzo się te gry różnią.. czy coś wspólnego mają i dlaczego Normandia jest grą lepszą..😉
Awatar użytkownika
Bartoszeg02
Posty: 567
Rejestracja: 25 mar 2009, 21:35
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 178 times
Been thanked: 44 times

Re: Undaunted: Normandy (David Thompson, Trevor Benjamin)

Post autor: Bartoszeg02 »

To zagraj koniecznie w Kircholm! Dużo dużo lepszy od Grunwaldu. Jedna z moich ulubionych gier z tamtej epoki i sporo mniej żetonów. Bardzo dynamiczna i manewrowa, polecam!
Awatar użytkownika
RUNner
Posty: 4164
Rejestracja: 02 lip 2013, 12:25
Has thanked: 576 times
Been thanked: 1028 times

Re: Undaunted: Normandy (David Thompson, Trevor Benjamin)

Post autor: RUNner »

Uncle_Grga pisze: 04 gru 2020, 17:01 Taki off top.. Ale niech będzie później materiałem porównawczym dla Normandii.. jak zmienia się podejście do tematu.. jak bardzo się te gry różnią.. czy coś wspólnego mają i dlaczego Normandia jest grą lepszą..😉
Miałem wszystko co wymieniłeś, oprócz Kircholma. Do tego jeszcze Wiedeń i Tannenberg. Ardeny mam do dziś, bo dla mnie to najlepsza gra Dragona jaką posiadałem. Wspólnym mianownikiem gier tego wydawnictwa był długi czas rozgrywki, choć pamiętam że udawało się rozegrać Kretę w 1-2 godziny. Ardeny trwały 2-3, a cała reszta ten czas przekraczała. Gdy człowiek chodził do podstawówki, miał duuużo więcej czasu do zabicia. Ja jeszcze wtedy nie miałem komputera, ani nawet głupiego pegasusa, dlatego gra w takie kobyły nie była dla mnie problemem. Gorzej było z moimi współgraczami. Dlaczego Normandia jest lepsza? Nie dlatego, że trwa znacznie krócej, choć na pewno jest to atut. Dynamika tur graczy to wg mnie mus każdej nowoczesnej gry. Dragon stawiał na długie fazy, w których jeden gracz przemieszczał kilkadziesiąt oddziałów, a później wykonywał fazę ataku. Następnie to samo robił rywal, oczywiście w pewnym uproszczeniu. Trwało to bardzo długo i niekoniecznie absorbowało. Może gdyby wprowadzić naprzemienne aktywacje pojedynczych jednostek i wspólną fazę walki, to gra by znacznie zyskała? W Normandii wszystko przebiega szybko i nie ma czasu na przestoje. Skala konfliktu jest oczywiście zupełnie inna, ale dużo łatwiej wczuć się w nastrój wojenny, wykonując akcję ostrzału na drużynę rywala, niż porównując jakieś abstrakcyjne siły całych dywizji.
Nie marnuję już czasu. Wolę grać ;)
Sprzedam https://www.gry-planszowe.pl/viewtopic.php?t=64690
Awatar użytkownika
stary gracz
Posty: 358
Rejestracja: 21 sie 2016, 17:20
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 35 times
Been thanked: 69 times

Re: Undaunted: Normandy (David Thompson, Trevor Benjamin)

Post autor: stary gracz »

RUNner pisze: 04 gru 2020, 18:05 Dragon stawiał na długie fazy, w których jeden gracz przemieszczał kilkadziesiąt oddziałów, a później wykonywał fazę ataku. Następnie to samo robił rywal, oczywiście w pewnym uproszczeniu. Trwało to bardzo długo i niekoniecznie absorbowało. Może gdyby wprowadzić naprzemienne aktywacje pojedynczych jednostek i wspólną fazę walki, to gra by znacznie zyskała?
Sorry z off top ale pociągnę trochę temat.
Zerknij na Enemy Action Ardennes.
Tam aktywujesz dane formacje kartami. Wykonujesz ruch i atakujesz daną formacją a nie wszystkimi jednostkami. Następnie robi to przeciwnik. Potem aktywujesz kolejną formację tylko nie tą którą aktywowałeś w poprzedniej rundzie.
I tak na przemian do wyczerpania kart na ręku. W walce nie używa się kości.
Gra jest droga ale to tak jakby 3 gry w jednym. Gramy 1vs1 oraz solo Niemcami na AI alianckie lub odwrotnie Aliantami na AI niemieckie.
Dodam, że gra na BGG ma notę 8,7 i wyszła spod ręki mistrza gier solo Johna Butterfielda, który stworzył wiele perełek chociażby RAF: Battle of Britain 1940, serię D-Day at... i staruśkie Voyage of the B.S.M. Pandora znane u nas jako Odkrywcy Nowych Światów.
Uncle_Grga
Posty: 561
Rejestracja: 30 lis 2019, 12:07
Has thanked: 86 times
Been thanked: 284 times

Re: Undaunted: Normandy (David Thompson, Trevor Benjamin)

Post autor: Uncle_Grga »

@ RUNner - jak zagram ze trzy partię, wrócę z jakimś przemyśleniem.

@ Bartosz - małoprawdopodobne. Nie ma z kim, nie ma kiedy i raczej chyba nie ma motywacji. Nie oklamujmy się, to se ne vratí..

@ Stary gracz - nie idźmy tą drogą. Odkrywcy nowych światów? Za chwilę spod pajęczyn, mchu i paproci wyciagniemy Gwiezdnego Kupca i Pola Pelleanoru.. :wink:

Spotkały się dziadki i gawędzimy.. Jesienną gawędę.. :shock:

A tu Normandia stygnie.. :mrgreen:
Awatar użytkownika
kinioo
Posty: 629
Rejestracja: 01 kwie 2016, 10:25
Has thanked: 64 times
Been thanked: 57 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: kinioo »

My z żoną, wreszcie, od czasu narodzin córki, znalezliśmy czas (i chęci) do wspólnego zagrania.

Padło na szybką karciankę - Jaipur (jedną z naszych ulubionych gier).

Oj, jaka ta gra jest fajniutka...pomijając fakt, że żonka zlala mnie niemiłosiernie (tak, tak, probowa lem się odegrać...z mizernym skutkiem!

K.
Sorki za brak polskich znakow....
Awatar użytkownika
Yuri
Posty: 2762
Rejestracja: 21 gru 2018, 09:58
Has thanked: 330 times
Been thanked: 1257 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Yuri »

W zasadzie ukończyłem przygotowanie do gry. Zawierało w sobie malowanie wszystkich ok. 180 figurek z 3 KSów, dodatkowych z druku 3d, druk/wycinanie/laminowanie brakujących kart z "abilitkami", zakup tacek na żetony i ich posegregowanie, podmiankę kości seryjnych, zamówienie dodatkowych, customowych kości usprawniających losowanie wydarzeń i pewno kilka czynności o których zapomniałem :) Niemniej gra jest gotowa do pierwszej rozgrywki.
Zawiera:
Spoiler:

Na pierwszą misję wysyłam drużynę złożoną z miejscowego Rzeźnika (Butcher), samotną ocalałą z ataku Nieumarłych (Slayer więc w sumie drugi Rzeźnik :) ), lokalnego Egzorcystę i uzdolnioną Telepatkę. Wierzę, że dzielnie stawią czoła plugastwu rodzącemu się w Kremel i razem zadziałają jak sprawne trybiki jednej maszyny :) Sporo zajęło mi wybranie takiego składu, wsparłem się nawet o FB fan-grupę tej gry.

Obrazek

Jak tylko wrócę do domu planuję mocno przetrzebić pogłowię lokalnych strzyg, gargulców i innych dziwów. Kremel spłynie krwią niegodziwych, a światło znów wzejdzie nad tą umęczoną krainą*.


* chyba, że mi rzuty k6 nie wyjdą ;p
Moja kolekcja: https://boardgamegeek.com/collection/user/Yuri1984
RABATY, gdyby ktoś potrzebował: Portal = 15%, Mepel.pl = 5%, Planszomania.pl = 2%
Chcesz się zrewanżować kawą ? Zapraszam >>> https://www.buymeacoffee.com/yuri4891
Awatar użytkownika
kinioo
Posty: 629
Rejestracja: 01 kwie 2016, 10:25
Has thanked: 64 times
Been thanked: 57 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: kinioo »

My przez ostatnie dwa/trzy wieczory wrocilismy do klasyka...

Dominion.

Aj, jakie to jest dobre!!

K.
Sorki za brak polskich znakow....
dannte
Posty: 736
Rejestracja: 15 paź 2018, 21:52
Lokalizacja: Elbląg
Has thanked: 105 times
Been thanked: 427 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: dannte »

Ostatnio przekonałem siebie samego, żeby znów zagrać w Mage Knighta. Gram w to rzadko i z reguły pamiętam większość zasad, więc tylko czasami musiałem zaglądać do rulebooka, ale to niestety i tak sporo wydłuża rozgrywkę. Żeby nie komplikować sobie za bardzo, wybrałem tradycyjny Solo Conquest (3 dni i 3 noce + 2 zamki odpowiednio na poziomie 5 i 8). Wybrałem Braevalara na moją przygodę.
Wcześnie odkryłem dwie wieże maga, ale nie chciałem tracić kart i reputacji, żeby się w nie wedrzeć, więc poszedłem dalej (moim celem w tej grze było jak najszybciej odsłonić zamki, a potem zastanawiać się gdzie będę zdobywać karty/doświadczenie). Pierwsza baszta (i obok wieża maga) zostały podbite między 2gim dniem, a 2gą nocą. Dzięki baszcie miałem zwiększony limit kart, więc przydało się, a we wieży maga udało mi się zrekrutować Iluzjonistów.
Tej samej nocy udało mi się odkryć pierwsze miasto, ale było zablokowane przez Draconuma, z którym nie miałem szans, więc na początku 3go dnia musiałem cofnąć się do baszty, żeby zrekrutować 2 Golemy, które były idealne na tego smoka. Obrazek


3ciej nocy udało mi się podbić pierwsze miasto (w dwóch podejściach, bo 3 przeciwników miało w sumie 5 brutalnych ataków, które musiałem zablokować). Po czym udało mi się zrekrutować Delphana Masters. Następnie zużyłem jedną turę na zorganizowanie lepszych kart i poświęciłem ruch na wejście do kopalni (by zaopatrzyć się w dodatkowy czerwony kryształ), a przy okazji by móc podejść drugie miasto od prawej strony (bo od lewej byłoby dodatkowo bronione przez Draconuma).
Dummy player miał szczęśliwe dociągi, tak, że ostatnia noc była bardzo krótka... Ale przed ostatnią turą udało mi się podlecieć do drugiego miasta (dzięki umiejętności Goldyxa). Miasto miało niełatwych obrońców. Obrazek


W ostatniej turze je napadłem i dzięki świetnemu artefaktowi byłem w stanie skupić się na pokonaniu wszystkich wrogów (praktycznie "na styk"). Obrazek
Spoiler:
Cała mapa:
Obrazek

Ostatecznie zdobyłem 144 punkty. Nie jest to dużo, zwykle zdobywałem więcej, ale chyba nigdy nie udało mi się w pełni podbić obu zamków (silna talia, ale brak czasu). Prawdę mówiąc trochę mi się to nie podoba w Mage Knight. Gra ma nalepkę gry przygodowej, ale tak naprawdę musisz gnać przed siebie, żeby zdążyć dotrzeć do miast, bo inaczej "nie wygrasz". Szkoda, bo chciałem bardziej lubić tę grę, ale żeby ją "wymasterować" trzeba zupełnie porzucić jej awanturniczy aspekt.

PS: Możliwe, że utrudniłem sobie trochę rozgrywkę, bo używałem przeciwników z Shades of Tezla, które za ich pokonanie dają mi żetony frakcji (albo po prostu +1 Fame) - a ja te symbole po prostu zignorowałem (ale to na koniec wyszła różnica 3 punktów Fame, więc pewnie nic to nie zmieniło).
Awatar użytkownika
sitfun
Administrator
Posty: 450
Rejestracja: 04 cze 2020, 00:30
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 106 times
Been thanked: 49 times
Kontakt:

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: sitfun »

The 7th Continent - kupiłem karty z błędnego druku, dodrukowałem na drukarce 3D figurki, pojemniki itp. i wyruszyłem na wyprawę :) Jeszcze poznaję zasady w takcie gry, nie wszystko jest jasne ale nie spodziewałem się, że to będzie takie dobre! System zapisu gry mega. Aż chce się wracać do gry, poznać co jest dalej, albo eksplorować teren, jedyne co mnie powstrzymuje to ten szybko ubywający stos siły witalnej - nie wiem jeszcze na ile można sobie pozwolić. Cieszę się, że wsparłem The 7th Citadel :)

Obrazek
Awatar użytkownika
Yuri
Posty: 2762
Rejestracja: 21 gru 2018, 09:58
Has thanked: 330 times
Been thanked: 1257 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Yuri »

Jako że niedawno urodził się mój (daj Boże :) ) przyszły współgracz i mocno pracuje nocami nad osiągnięciem LVL 1 to czas na partyjki gier mam praktycznie ograniczony do jedynie służb i wyjazdów w pracy z "grową" zmianą. Niemniej dzisiaj zaliczyłem (z przerwami) 8h partię w "Folklore The Affliction"... Z czego z przyjemnością złożę poniższy raport :)

Stół z rozłożoną i pomalowaną grą czekał kilka dni na mój powrót i wolną chwilę. Tutaj zatrzymam się minutkę nad tym aspektem, ponieważ w trakcie gry zauważyłem, że odpowiednia selekcja komponentów gry, Creature Crate z wszelkimi potworami pod ręką i neoprenowe maty pod każdą z Postaci OGROMNIE usprawniają "flow" gry i jej obsługę. Jestem niemal pewny, że nie posiadając/stosując tych "tweaków" mój odbiór gry byłby niższy o oczko, czy nawet dwa. Po prostu to ogromnie rozbudowany "tabletop RPG" i obsługa gry (choćby same liczne statusy postaci) zajmuje czas jeżeli nie jest skoordynowana. Zwróćcie na to uwagę grając.

Niemniej do rzeczy... ostatecznie zamieniłem BUTCHERa na HUNTRESS z 3 KSa. W sumie z wielu powodów, ale ogólnie rzecz biorąc przekonała mnie obecność drugiej postaci leczącej pasywnie (+2pkt VITA dla innej postaci kiedy jest Liderem), zasięg broni bazowej i umiejętność przyciągania celów do siebie. Poza tym chciałem zagrać reprezentantami wszystkich 3 KSów w pierwszym podejściu.

Reasumując moja dzielna ekipa składała się z :
HUNTRESS - co prawda TANK ale taki z drugiej linii dzięki swemu zasięgowi.
SLAYER - kolejny tank z możliwością sporego (2xk6) ataku dystansowego (osikowy kołek) jako umiejętności "wrodzonej"
EXORCIST - fighter nastawiony na nieumarłych i inne cholerstwo z możliwością leczenia w trakcie walki
TELEPATH - no bez "magika" co to za gra ? Dodatkowo umie jak nazwa wskazuje rzucać przeciwnikami w siebie i mnożyć przy tym obrażenia.

Tak wyglądała moja dzielna ekipa na progu wielkiej przygody:

Obrazek

Wiem. Telefon mam do dupy, bo wolę wydać na gry :roll:

Jak widać grałem już z wprowadzonym w 3 KS Torze Inicjatywy:

Obrazek

Tutaj pozwolę sobie na kilka słów o nim. Daje dostęp zarówno dla postaci jak i wrogów do kart zachowań dostosowanych do ilości graczy i umiejscowienia poszczególnych na Torze. Oczywiście wzorce zachowania i różne bonusy wzbogacają umiejętności "za karty". Dodatkowo po pokonaniu dają przeróżne gratyfikacje. Prosto, różnorodnie, warto.

Jak wspomniałem segregacja żetonów i Creature Crate "robią robotę":

Obrazek


No nic, słowo się rzekło, przyszedł czas tępić plugastwo które zalęgło się w Kremel... Pierwszym zadaniem mojej dzielnej drużyny po dotarciu do Kościoła na Rozdrożu - który na dłuuugi czas miał stać się naszym drugim domem - było po "uprzątnięciu"z tegoż miejscowych szumowin, znalezienie lokalnego klechy i rozwikłaniu zagadki przerośniętych wilków nękających krainę. Przeczuwając co się święci ruszyliśmy dzielnie przed siebie w miasto szukając jakichkolwiek śladów... No cóż, wiadomo że po kilku wyborach fabularnych (oznaczanych "markerami" które mają spory wpływ na dalszą rozgrywkę) skończyliśmy w lokalnej knajpie bynajmniej nie miło przyjęci. Po celnym rzucie w łepetynę naszej Telepatki, rozsierdzony tłum chyba by nas zlinczował, gdyby nie umiejętności krasomówcze Egzorcysty. Dosyć powiedzieć, że nie tylko "przegadał" temat lokalnym wirażkom, ale również rozładowując sytuację zyskał status "Szanowany" wśród lokalnej społeczności. Ośmielony naszym pojawieniem się podszedł do nas lokalny farmer, prosząc o interwencję na swojej farmie, którą trawiła plaga futrzastego cholerstwa z którym mieliśmy walczyć. To musiał być dobry trop...

Obrazek

Łowczyni dzielnie rzuciła się naprzód dając przykład reszcie niewprawionej jeszcze ekipy:

Obrazek

Po zlikwidowaniu zagrożenia lokalny Farmer przyłączył się do nas dodając nam małe bonusy do cech i wskazał dodatkowo skrót, którym podążył Kapłan z Kościoła na Rozdrożu.
No cóż, nie przyszliśmy tu krzyżówek rozwiązywać, czas było ruszyć naprzeciwko wyzwaniu... Skrót wiódł na lokalny cmentarz, więc zapowiadały się spore atrakcje.

Po dotarciu na lokalne M1 dla miejscowych umarlaków mojej dzielnej drużynie nie tylko udało NIEMAL się przemknąć na paluszkach przez cały cmentarz nikogo nie budząc, ale również zbadać dziwny grób. Dosyć powiedzieć że Telepatka poczuła przymus założenia na dłoń znalezionego w nim dziwnego pierścienia i zabrania czerwonego markera fabularnego. Oczywiście ostatni krok na cmentarzu spowodował pogłos na tyle silny, że miejscowi lokatorzy poczuli się na tyle urażeni, że trzeba było ich z powrotem położyć lulu:

Obrazek

Likwidacja tego plugastwa i poprzednich pozwoliła mojej ekipie niemal na symultaniczny awans. Miło. Dodatkowe, przypisane do specjalizacji punkty umiejętności zawsze się przydadzą w testach.

Po drodze rozprawiliśmy się z oszalałymi na wpół wilkołakami, gdyż krypta prowadziła do podziemnej jaskini. Ta zaś do sporej jamy zajmowanej przez Otheriana, który jak się domyślacie był głównym celem misji i źródłem zamieszania i kłopotów trawiących krainę.

Obrazek

Pojedynek nie był łatwy bynajmniej (nie pomagali kultyści rażacy na odległość i bestia która "na dzień dobry" wprost rzuciła się na nas), mechanika gry spowodowała, że ostatni cios został zadany "na styk", a i gdyby nie odkładanie na ostatnią walkę wszelkich "buffów" i znajdziek jednorazowych to mogłoby być różnie... Niemniej osikowy kołek przebił finalnie serce bestii, która skierowała wszelkie swe wysiłki przeciwko posiadaczowi pierścienia znalezionego wcześniej w płytkim grobie. Okazał się on ostatecznie sporym bonusem po zakończeniu zadania, ale bynajmniej nie był łatwym do zdobycia.

Po zebraniu wszelkiego dobra, przeszukaniu zwłok i poklepaniu się po plecach udaliśmy się do najbliższej siedziby ludzkiej. Wiecie... whisky, zakup bandaży, odespanie i nabycie za ostatni grosz dedykowanego sprzętu dla postaci. Nic wielkiego, codzienne życie bohaterów w krainie Kremel. Jako, że spalony zamtuz - to nie była nasza sprawka - przyciąga uwagę szybko udaliśmy się w kierunku kolejnej dziwnej pogłoski... Splugawiony las i ożywione, przeklęte drzewa to nie mogło być nic występującego naturalnie w najlepszym nawet arboretum. Jaka więc decyzja? Zbadać :)

Wieść gminna niosła że w okolicy znajduje się jakowaś cyganicha mająca pewien ogląd w temacie. Na 4 potencjalne lokacje w okolicy trafiliśmy do niej...na pierwszy "strzał". Początkowa radość z tego faktu później poskutkowała niezbadaniem kilku z dostępnych opcji...codzienność w Kremel.

Niemniej doprowadziło nas to do spotkania ożywionym Kolosalnym Mrocznym Dębem i dwoma pomniejszymi "krzaczkami":

Obrazek

... jak widać przyjęto nas "z otwartymi rękoma":

Obrazek


Ostatkiem sił Telepatka po ciężkiej walce (jednej z postaci zostało....1 życia) zdołała powalić gigantyczne drzewo i dodatkowo zbadać dziwny blask w jego koronie ( test in plus zaowocował ciekawym przedmiotem), oraz zauważyć wejście do podziemnej jaskini pomiędzy korzeniami drzewca padłego pod naszymi ciosami. Niemniej w ramach zasady PZU (Przezorny Zawsze Ubezpieczony) wycofaliśmy się do najbliższego miasta celem rekuperacji i zakupienia zestawu chociażby obowiązkowych bandaży, wody święconej i innych alkoholi. Po powrocie do stóp powalonego drzewa, drużyna powoli i ostrożnie zeszła w głąb jaskini. Po paru dosłownie krokach za jej plecami kawalkada kamieni odcięła jej drogę... Co gorzej strop zaczął sypać jej się na głowę!

Obrazek

..........nemniej proza życia po 8h grania nakazała poczekać do jutra :)

Od siebie dodam, że skrótowość formy opisowej nie pozwoliła mi opisać masy wydarzeń, pojedynków i losowych spotkań, które zdarzyły się "w trakcie" i "po drodze" podróży i wykonywanych czynności. Gra jest wyśmienitym planszowym RPG i teraz wiem, że moje przeczucie co do niej sprawdziło się w 101%.


Stay tuned.... ta gra na dłużej zawita na moim stole :)
Moja kolekcja: https://boardgamegeek.com/collection/user/Yuri1984
RABATY, gdyby ktoś potrzebował: Portal = 15%, Mepel.pl = 5%, Planszomania.pl = 2%
Chcesz się zrewanżować kawą ? Zapraszam >>> https://www.buymeacoffee.com/yuri4891
tommyray
Posty: 1338
Rejestracja: 11 mar 2017, 14:51
Lokalizacja: Gliwice/Katowice
Has thanked: 413 times
Been thanked: 567 times
Kontakt:

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: tommyray »

Szybki malutki KSik - Way of the Samurai - z gatunku (którego jest jedynym znanym mi przedstawicielem) odwrotnych tableu builderów - gdzie układamy i analizujemy discardy, a talię wroga i swoją palimy aż do kluczowego momentu gdy siądzie kombinacja naszej mocy predykcyjnej, kart na ręku, odrzuconych kart wroga i podjętego ryzyka.
Przy ogarnięciu meta to (wysilając trochę wyobraźnię) to taka zabawa w czytanie pozycji wroga jak w samurajskich pojedynkach.
W żadnym momencie gra nie staje się jednak grą z pełną informacją, push your luck jest zawsze obecny, choć grając dążymy właśnie do tego aby ten procentaż niepewności był coraz mniejszy.
Na początku absolutnie niewygrywalne, później potrafimy już doczytać kiedy przegramy, by wreszcie dojść na wyżyny i osiągać jedną wygraną na trzy.

Dziś dopiero przy czwartym podejściu ruszyły zwoje mózgowe i Ishida padł. Obaj samuraje już obficie krwawili, mój walczył dodatkowo bodajże ze złamanym barkiem (Wound level 2). Ale używając tym razem Tanto miast Katany udało się na ostatnim oddechu, z jednym HP I poświęcając ostatnie Ki (czyli po tym ciosie padamy na pysk z wyczerpania) dociągnąć kluczowe plus 1 Strength.
Wygrana fartem powie profan, a ja odpowiem, że na ten filmowy wręcz fart to całe 30 minut kalkulacji trzeba było.

Tanie i szybkie. Na plus.

Obrazek
Awatar użytkownika
Yuri
Posty: 2762
Rejestracja: 21 gru 2018, 09:58
Has thanked: 330 times
Been thanked: 1257 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Yuri »

Dziś udało mi się kontynuować, podjęty w poprzednim moim wpisie o Folklore The Affliction, wątek. Otóż jak wiszem i wobec wiadomo moja dzielna Drużyna zstąpiła po korzeniach splugawionego Kolosalnego Mrocznego Dębu w trzewia Matki Ziemi, by zbadać co było źródłem szaleństwa wśród leśnej fauny i choroby wśród flory. Kiedy tylko dzielna Drużyna skierowała swe kroki w ciemną jak atrament czerń za jej plecami zawaliło się przejście, a rumor ciągnął po trzewiach ziemi powodując zasypywanie się tunelu którym podróż dopiero podjęliśmy!
Co działo się dalej ? Zapraszam do lektury :)

Otóż po pokonaniu walącego się na głowy i powodującego liczne urazy, tunelu, oczom naszej Drużyny ukazały się... trzy Niespokojne Dusze, których oczy wręcz płonęły krwistą czerwienią.... Dzięki - nomen-omen - Bogu Egzorcysta zdołał dzięki wysokiemu parametrowi Wiary egzorcyzmować dwie z trzech zbłąkanych dusz... Niemniej ostatnia, oparła się sile wiary naszego zucha i z upiornym krzykiem poczęła zmierzać ku nam !

Obrazek

Walki z 3 Upiorami sobie nie wyobrażam, już jeden po zlustrowaniu jego Karty wydawał się sporym wyzwaniem dzięki cesze Eteralny. No coż... kolejny raz upewniłem się, że posiadanie Egzorcysty było doskonałym wyborem. Jego Kropielnica/Aspergilium była wprost idealna do pokonywania wszelkich zagubionych bytów. Dodatkowo napełniłem ją Wodą Święconą i....tak, za to właśnie kocham ameri = w pierwszym rzucie Egzorcyta wyrzucił wynik 001 na k100 i Krytyczne Chybienie... Aspergilium do końca Rozdziału nie nadawało się do użytku i można je było naprawić dopiero w dowolnym mieście. Dosyć dodać, że walka była mocno zacięta i sporo kosztowała. Niemniej po pokonaniu Upiora i przeszukaniu jaskini nasza dzielna załoga postanowiła zagłębić się jeszcze niżej we wnętrzności Matki Ziemi idąc tropem trupiego filetu bijącego z tegoż.

Naszym oczom ukazała się dziwna, zmurszała komnata jakby wręcz wyjęta z jakowejś wiekowej twierdzy zapomnianej przez Czas i Boga. Tylko co ona robi tak głęboko ukryta pod zwałami ziemi ? Nie było jednak czasu na zastanowienia, szybko postanowiliśmy się uwijać z zamkiem w drzwiach. Telepatka dzięki sumarycznie +3 Przebiegłości ekspresowo pokonała zamek we wrotach i naszym oczom ukazały się figurki gargulców kamiennych oświetlone nienaturalnym, filetowym światłem pochodni...

Obrazek

Po rozwiązaniu łamigłówki związanej z Gargulcami musieliśmy szybciutko kierować sie ku drugim wrotom, bo trupia poświata z pochodni wydawała się wysysać z nas wszelkie siły witalne. Dosyc powiedzieć, że mocno osłabieni, sforsowalismy kolejne drzwi... Za nimi naszym oczom ukazała się ogromna, okuta w plugawą skórę, krwią spisana i emanująca wręcz oślepiającym fioletem pradawna księga. Rozlewał się on wręcz i wpijał w ogromne korzenie Dębu z którym pojedynkowaliśmy się wcześniej. Ożywione oko wtłoczone w jej oprawę oszalale lustrowało pomieszczenie i gdy tylko nas dostrzegło, wystrzeliło moc macek spośród swych stron. Wszyscy rzucilismy się ku Księdze, ewidentnie była źródłem zepsucia trawiącego okolicę.

Obrazek

Dodatkowo w kącie komnaty leżał Strażnik Miejski z którego Księga wręcz wysysała siły witalne...Musieliśmy mu pomóc.

Obrazek

Bój nie był łatwy, zużyliśmy wszelkie Bandaże, Wody Święcone i wszystkie Punkty Mocy posiadane przez Postacie. Ostatkiem sił Egzorcysta testując swoją Wiarę (i pewien atak specjalny vs Księga) powalił, zakmnął i skrępował Księgę... Udalo nam się również uratować Strażnika, który postanowił w dalszą drogę ruszyć u boku Egzorcysty.

Obrazek

Postanowiliśmy oddać ją w Kościele na Rozdrożu ludziom głębszej wiary i z lekka zrekuperować mocno wyniszczoną Drużynę. Po dotarciu za przyjazne mury Kościoła i zdaniu relacji z naszej wyprawy usłyszeliśmy historię podawaną z ust do ust od pokoleń o zamku w dawnych czasach, w którym odbywały się wszeteczeństwa i plugastwa tak Bogu niemiłe, że sama Natura postanowiła pochłonąć go w swe trzewia i zakończyć po wsze czasy abominacje w nim sprawiane.. Plugastwo powyżej opisane źródło mieć miało w księdze tak plugawej i spaczonej, że pod swój wpływ poddała całą warownię. Jak widać siła Księgi mimo że zakopana pod zwałami ziemi nadal powoli i systematycznie toczyła okolicę doprowadzają cały las na skraj szaleństwa...
Niemniej po dotarciu do miasta zobaczylismy pozytywne skutki naszej wyprawy... Ludzie odzyskiwali zdrowie i wigor, przyjaźnie nas witali i pozwolili zakupić kilka przedmiotów i wyposażenia oraz osuszyć kufel w pobliskiej karczmie. O tak, tego potrzebowaliśmy ! Kiedy złoty napój począł spływać w dół gardzieli, a kremowa piana zraszać usta do lokalu z impetem wpadł zdyszany giermek ( po pociągnięciu losowej Karty Zdarzeń Miasta :) ) krzycząc na całe gardło "Waszmościowie! Waszmościowie ! Gwałt i nieprawość sie szerzy ! Niegodziwcy strażników więziennych przekupili i uciec zamierzają! Ratujtaaa Waszmoście !"
No cóz... Wszystkie oczy padły na nas, więc piwo poczekać musi. Teraz mus udać się do portu na brzegu Kościanej Wyspy i powstrzymać ucieczkę niegodziwców, bo czas określony i goni..

Niemniej po spisaniu tych słów "na gorąco" i łyku zimniutkiej whisky, niechybnie sie tam udam :wink:
Moja kolekcja: https://boardgamegeek.com/collection/user/Yuri1984
RABATY, gdyby ktoś potrzebował: Portal = 15%, Mepel.pl = 5%, Planszomania.pl = 2%
Chcesz się zrewanżować kawą ? Zapraszam >>> https://www.buymeacoffee.com/yuri4891
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1561 times
Been thanked: 252 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: suibeom »

Pożegnanie z 2020 rokiem!!!
Zombicide Najeźdźca - Tajne operacje

Zdezelowany wahadłowiec powoli zatoczył koło nad kompleksem magazynów, które skanowało pięć czujników skanera ruchu zrzuconych wcześniej z maszyny. Choć wahadłowiec leciał wolno to czas intensywnej eksploatacji oraz to, że był to pospolity transportowiec towarowy na szybko przerobiony na prowizoryczny desantowiec sprawiły, że w środku wszystko jęczało, stukało, chrobotało a czasami przeraźliwie wyło. Sześciu ochotników z oddziału zwiadowczego siedziało w przedziale towarowym i z niepokojem rozglądało się na boki szukając źródeł dźwięków, które do nich zewsząd docierały. – Jest ruch! – zawołał do ochotników siedzący przed monitorem skanera operator. – Mało ich i sama drobnica! Jeden ze zwiadowców, Solomon, ubrany w czarny pancerz żołnierz z Czarnej Kompanii, podniósł się z ławki i podszedł do operatora. Przez chwilę lustrował monitor po czym zawołał do pilota. – Zrób jeszcze koło! Nie chcę by nas coś zaskoczyło przy desancie. Maszyna z jękiem lekko przechyliła się na prawą burtę i z wysiłkiem sunęła nad kompleksem zataczając kolejne koło. – Na dziedzińcu stoi Pełzacz i Meteor, miejmy nadzieję, że działają. – krzyknął Solomon do Kyle’a, drugiego żołnierza z Czarnej Kompanii. Obaj byli częścią sześcioosobowego oddziału specjalnego, który wylądował na PK-L7 raptem dobę temu. Odebrali sygnał SOS z planety, a chwilę później rozkaz z samej góry, żeby sprawdzić co się tam dzieje. Polecieli nie zdając sobie sprawy z tego co ich czeka. Gdy wylądowali przywitanie mieli iście mordercze. Na lądowisku zaatakowały ich chmary Xenosów, na szczęście wsparli ich miejscowi i razem wytłukli wszystkie potwory do sztuki. Niestety w czasie walki zeszła cała amunicja i stali się praktycznie bezbronni. Miejscowi powiedzieli im o magazynach w których można znaleźć broń i amunicję, ale zbyt duża odległość do nich wykluczała szanse na ich zdobycie pieszo. Poza tym to był teren Xenosów i nikt nie wiedział co można tam jeszcze znaleźć. Lot dawał spore szanse na powodzenie, ale ich wahadłowiec odniósł uszkodzenia w czasie lądowania i ataku. Miejscowi mieli w hangarze LEHB-a 3, latającego muła korporacji górniczej, który też był uszkodzony, ale mniej. Wystarczyło wymontować z ich wahadłowca rekoputery energii i przewód zasilania obwodów kontroli ciągu i zainstalować w LEHB-ie oraz zamienić przedział towarowy w desantowy montując tam dwie ławy i wuala! krążyli teraz nad magazynami wypatrując potworów. Obaj wojacy byli bardzo niezadowoleni z tego, że towarzyszyła im czwórka miejscowych, a do tego zasranych cywili, w tym jeden bachor, smarkula Jennie, która bez żenady intensywnie się im przyglądała. Nie mieli jednak wyboru, reszta oddziału Czarnej Kompanii musiała zostać jako wzmocnienie bazy ocalałych, a dodatkowo mieli pilnować, by miejscowi nie rozkradli im szpeju z wahadłowca. – Siadam! – zawołał do nich pilot. Zgrzytając, jęcząc i chrobocząc maszyna najpierw zawisła nad kompleksem a potem wolno opadła na plac między budynkami. Gdy ostatni ze zwiadowców wyskoczył z maszyny, ta od razu wzbiła się w powietrze. – Czekamy na sygnał. Powodzenia. – usłyszeli na koniec w słuchawkach po czym maszyna odleciała.

Misja 1 - dwa podejścia.
Podejście 1.
Po lądowaniu od razu podzieliliśmy nasz oddział zwiadowczy na dwie sekcje: w skład sekcji dziewczyny weszli Goliath, Jennie oraz Solomon. W skład mojej sekcji Val, Ook Ook i Kyle. Rozdzieliliśmy się, dziewczyna weszła swoją sekcją do budynku przy którym wylądowaliśmy, a ja z moją do drugiego obok. Mieliśmy informacje, że znajdziemy tam broń eksperymentalną. Kyle został jako ubezpieczenie przy Meteorze, działku, które stojąc w strategicznym miejscu zapewniało potężną osłonę. Bardzo szybko zdobyliśmy broń eksperymentalną a potem zwykłą, ale był duży problem z amunicją i bateriami. Oboje intensywnie przeszukiwaliśmy w obu budynkach milimetr po milimetrze talię kart z ekwipunkiem, ale jak na złość znajdowaliśmy tylko broń, drony, pancerze i dodatkowe aktywacje Xenosów. W tym samym czasie w magazynach oraz za budynkiem do którego weszła sekcja dziewczyny uaktywniły się Xenosy i ruszyły falami w naszą stronę. Kyle położył Meteorem skuteczny ogień zaporowy (działko nie wymagało rzutu kośćmi :-) ) i Xenosy padały jak muchy. Miało to jednak i negatywne skutki, poziom doświadczenia Kyle’a gwałtownie rósł, a reszty oddziału stał w miejscu. Sekcja dziewczyny pierwsza zdobyła amunicję i baterie i ruszyła na Xenosy wchodząc do magazynów północną śluzą. Zabrali ze sobą oba panele sterowania działkiem i robotem bojowym Pełzaczem. Xenosy wyczuły jej obecność więc migiem miała ręce pełne roboty. Na początku najmniej sprawny w walce okazał się Solomon, którego co chwilę z opresji ratowali Jennie i Goliath. To sprawiło, że zdobyli tylko jeden z dwóch celów (północna część magazynów), które im przypadły. Na szczęście Jennie szybko weszła na odpowiedni poziom doświadczenia i Pełzaczem masakrowała (bardzo dobre rzuty kośćmi! ) na zewnątrz magazynów Xenosy, w tym Gnijącą Abominację, BuddyBota czy Mother-in-law Abomination, które chciały im odciąć drogę ucieczki blokując śluzę, którą weszli do magazynów. Moja sekcja ciągle przeszukiwała budynek tracąc wiele cennych akcji, aż w końcu udało mi się znaleźć baterie (dwie sztuki) i amunicję (jedna sztuka). Obdzieliłem nimi sekcję i teraz mogłem wejść do głównych magazynów i zdobyć dwa cele, które mi przypadły. Xenosy jakby wyczuły jak bardzo cenne są dla nas wszystkie cztery cele w magazynach, więc wyłaziły na nas całymi chmarami zadając przy tym dotkliwe rany. Na szczęście szybko je wybiliśmy i zdobyliśmy oba cele z południowej części magazynów. Sekcja dziewczyny rozprawiała się z Xenosami, które ją atakowały i nie była w stanie podejść do ostatniego celu, jaki jej został w ostatnim magazynie tuż za strefą namnażania z której wyłaziły Xenosy. Kyle i Ook Ook postanowili ją wesprzeć i ruszyli w stronę tego celu. Był to śmiertelny błąd. Stali właśnie przed magazynem w którym znajdował się cel, gdy w pomieszczeniu obok, w fazie potworów, wyszła Niszczycielska Abominacja niewrażliwa na wszelkie ataki prócz ognia. Najgorsze, że ta abominacja dostała dodatkową akcję ruchu, gdy na zewnątrz pojawił się Shadow Abomination, i weszła do pomieszczenia w którym stali Kyle i Ook Ook. Dzięki doświadczeniu mieli łącznie po cztery akcje, ale wszystkie od razu musieli poświęcić na zejście z pola z abominacją. Sekcja dziewczyny unieruchomiona broniła się przy północnej śluzie i nie mogła wesprzeć moich, a tylko ona posiadała butle do miotaczy płomieni, które były w stanie zabić tę cholerę. Najgorsze, że w południowej części magazynów namnożyło się wiele Xenosów, w tym Łowców i Mięśniaków i to wszystko ruszyło na mnie. Val szlachtując i strzelając dzielnie redukowała liczbę potworów sunących w stronę Kyle’a i Ook Ooka, ale sama nie była w stanie wszystkich wybić. W pewnym momencie obaj znaleźli się w pułapce otoczeni przez mrowie Xenosów i Niszczycielską Abominację, i zginęli rozszarpani na strzępy.

Podejście 2.
Zaczęło się bardzo podobnie jak przy pierwszym. Szybko weszliśmy do dwóch budynków w których znaleźliśmy broń eksperymentalną a potem zwykłą. Znowu był problem z amunicją i bateriami i znowu dziewczyna szybciej je zdobyła i to prawie wszystkie (podzieliliśmy je miedzy siebie tracąc przy tym cenne akcje). Znowu Kyle masakrował Meteorem Xenosy w szaleńczym tempie podnosząc swój poziom doświadczenia. Znowu czas przeszukiwania talii kart ekwipunku sprawił, że namnożyło się tak wiele Xenósow, w tym kilka abominacji, że straciłem wiarę w powodzenie tej misji. Na szczęście duch bojowy nie opuścił dziewczyny i jej sekcja skutecznie oczyszczała magazyny z potworów w północnej części. Ja ruszyłem do południowej. Było kilka momentów kryzysowych, kiedy Stomper Abomination tupnął wywracając dwoje z naszych, albo kiedy zaatakowały nas Xenomothsy (bardzo ich nie lubimy), albo kiedy przez zabicie Babyface Abomination (też bardzo nie lubimy) wszystkie Xenosy dostały dodatkową akcję i kilka z nich dopadło naszych, w tym plugawe dzieci Mother-in-law Abomination. Na szczęście choć mocno pokiereszowani, to wyszliśmy z tego cało. Sekcja dziewczyny zdobyła swoje cele, moja swoje i ruszyliśmy do punktu zbornego by się ewakuować. Było ciężko, ale tym razem odnieśli pełen sukces.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Korzystając z okazji życzę koleżankom i kolegom, wszystkim wielbicielom planszówek, by 2021 rok był dla Was wspaniałym, pełnym zachwytów i emocji czasem ogrywania licznych planszówek. Życzę Wam byście znaleźli więcej czasu na ogrywanie stosików wstydu, byście nie żałowali wydanych na gry pieniędzy (żeby mnożyły się na potęgę w Waszych portfelach!!!), byście poznawali nowych przyjaciół, a i żeby zdrowie dopisywało, coby można w spokoju było ogrywać te wszystkie tytuły, które wpadną Wam w ręce. A jako, że w życiu musi być też trochę mroku, życzę Wam by pojawiał się tylko na planszy i kartach, i tylko tam, gdzie jest negatywna interakcja!!!
Wszystkiego dobrego.
Awatar użytkownika
Yuri
Posty: 2762
Rejestracja: 21 gru 2018, 09:58
Has thanked: 330 times
Been thanked: 1257 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Yuri »

Wczoraj "pyknęła" partyjka <10h więc przygotujcie się na spory wpis i dużo zdjęć :) No, ale do rzeczy, bo działo się dużo tym czasie. Otóż nasza dzielna drużyna po kilku przydrożnych przygodach dotarła w końcu do przystani prowadzącej na Kościaną Wyspę i złapała więźniów gotowych do ucieczki, wraz z przekupnymi stróżami prawa. Drużyna zjawiła się dosłownie w ostatniej chwili, cała ta wataha niegodziwców już ładowała się na łajby:
Spoiler:
Walka nie należała do łatwych, Strażnicy Miejscy zblokowali moich zuchów, a Bandyci razili z bezpiecznej odległości. No, ale od czego głowa na karku i użycie umiejętności ? Telepatka szybko pomieszała im szyki dzięki Telekinezie i losy pojedynku w zasadzie się odwróciły. Troszkę solidnej, rzemieślniczej taktyki i niemilcy szybciutko "gryźli piach". Przeszukaliśmy zwłoki, podliczyli zyski w złocie i doświadczeniu, oraz wzrost reputacji i postanowiliśmy przegrupować siły w pobliskim miasteczku. Oczywiście i tutaj okazało się, że są problemy do rozwiązania. W lokalnych kanałach poczęli ginąć ludzie... Była to dobra okazja do podbicia doświadczenia przed kolejnymi wyzwaniami, więc ochoczo zagłębiliśmy sie w śmierdzące podbrzusze Waylin Point.
Spoiler:
Dosyć powiedzieć, że dzięki dobremu planowaniu udało nam się ta misję przejść bez ani jednej walki. Po prostu przemknęliśmy się obok uśpionych Śluzów i przeszukaliśmy wszystkie 6 ciał. Dalej miało już nie być tak kolorowo... ale o tym za chwilkę. Podbudowany ostatnimi sukcesami postanowiłem zbadać co dzieję sie na Szczytach Moroi, misji pobocznej która już chwilkę czekała na realizację:
Spoiler:
Co prawda czekała mnie tam podróż przez całą mapę Kremel, ale co tam! Ahoj Przygodo! Po drodze natrafiliśmy na dziwne, krystalicznie czyste źródełko:
Spoiler:
... i dzięki dobrym wyborom i łaskawej K6 3 z 4 moich postaci zyskało na stałe 1pkt Vita.
Spoiler:
Dotarliśmy do Szczytów w dobrym humorze i dzielnie zaglądneliśmy do środka szukając co to za plugastwo zalęgło się w wilgotnych jaskiniach Moroi. Na początek jak w każdej szanującej się historii fantasy wyleciała na nas Chmara Nietoperzy z którymi musieliśmy stoczyć niełatwy Pojedynek (niemniej nie zrobiłem zdjęcia w ferworze walki :) ) i myśląc, że to koniec łatwej misji, odwróciłem kartę zadania na tylną stronę. To co tam znalazłem bynajmniej nie napawało nadzieją jakby na to nie spojrzeć:
Spoiler:
... dodatkowo lokalne plugastwo szybciutko rzuciło się hurmem w moją stronę...
Spoiler:
Niemniej dobre ułożenie w pierwszej turze moich postaci pozwoliło obrócić niekorzystną sytuację w atut. Slayer ciął hurtem na pierwszej linii (zdolność ARCING jednej z broni), Huntress raziła z drugiego szeregu po dwód przeciwników na raz (zdolność REACH i PIERCING), a Telepatka używając Telekinezy rzucała jednymi przeciwnikami w drugich mnożąc i przekazując obrażenia. Egzorcysta wszedł do gry celem kiedy tylko wyczyściłem "przedpole" i mógł razić ETERALNE Zagubione Dusze, pomijając ich najmocniejsze cechy i dodatkowo wykorzystując swoje bonusy przeciwko Nieumarłym i Duchom.

Przy przeszukaniu ciał mooocno się obłowiliśmy = 6 x 6 na 24 rzuty zaowocowało sporym wzmocnieniem mojej ekipy nie licząc małej fortuny w złocie, sporej ilości doświadczenia i nagrody w postaci 4 x Militia Companions gotowych dołączyć do naszej wesołej gromadki:
Spoiler:
Szczególnie mocny był Władca Bestii przyzywający co walkę, jednorazowo, losowego Animal Companion. Nice.

Po skierowaniu kroków do najbliższego miasta okazało się, że miejscowy Boss Podziemia zaprasza nas na słówko....
Spoiler:
Wybraliśmy opcję bezkonfliktową i dzięki umiejętności SPEECH uzyskaliśmy do wykonania ciekawe zadanie zbadania lokacji zajmowanej przez szalonego Anatoma... Uzyskaliśmy dwie lokacje do zbadania, gdzie widziany był ten osobnik praktykujący swe szaleńcze rytuały. Jako, że znajdowały się na drugim krańcu Kremel to ta misja musiała poczekać. Dosyć powiedzieć, że zjawił się u nas posłaniec niosący wieści od Lady Sheldon, która potrzebowała pomocy znacznie bliżej naszej lokacji.
Spoiler:
Decyzja mogła być tylko jedna. Udaliśmy się do stóp Wieży, która okazała się być wręcz pełna ożywionego plugastwa. A jako że znów zapomniałem zrobić zdjęcie, musi wystarczyć taka grafika :) :
Spoiler:
Szybko rozprawiliśmy się z niemilcami u stóp Wieży i postanowiliśmy zbadać strzelisty budynek będący źródłem plugastwa trawiącego okolice Osterlink. Znaleźliśmy tam co prawda tylko jedną, upiorną postać...
Spoiler:
Dosyć powiedzieć, że walka była potwornie trudna. Obywatel Nekromanta miał upierdliwą cechę wzywania non-stop nieumarłych którzy blokowali zadawane mu obrażenia fizyczne. Dzięki precyzyjnej kalkulacji kiedy ubić przyzwańców tak by móc zadać mu rany, nim zawoła zastępstwo i aktualnemu Wydarzeniu:
Spoiler:
... które faktycznie był istną niebiańską interwencją, udało się go odesłać z powrotem skąd przybył. Nieźle się obłowiliśmy przy jego zwłokach i dodatkowo kazdy uzyskał BOON (dodatkowa akcja, odnowienie Punktów Mocy, itd), które są sporą pomocą w kryzysowych sytuacjach. Postaci nieźle się podbudowały:
Spoiler:
... uzyskały również wystarczającą ilość Punktów Doświadczenia by w Kościele na Rozdrożu nauczyć się nowych umiejętności. Gdyby jeszcze nie leżał tak daleko... Trzeba będzie zaplanować tak podróż by awansować tam postaci. Doszedłem do wniosku, że powoli czas zająć się głównym wątkiem gry. W tym celu musieliśmy udać się do pobliskiego Yorotrusk...
Spoiler:
Po drodze oczywiście spotkało nas kilka małych przygód.. Poczynając od próby wymuszenia rozbójniczego...
Spoiler:
...po przedziwną Czarną Dziurę w ziemi...
Spoiler:
...czy stare, dobre spotkanie z Wampirem:
Spoiler:
Koniec końców dotarliśmy do Yorotrusk. Lokalni niezbyt chcieli współpracować i na dodatek utraciliśmy jednego z najlepszych towarzyszy jakiego mieliśmy...Władca Zwierząt zabrał menażerię i odszedł z lokalsami w siną dal.
Spoiler:
Dalej nie było wcale lepiej.... Wieża miejscowego Alchemika stała w płomieniach, grupa Ożywieńców systematycznie ją niszczyła...
Spoiler:
... a na dodatek ku nam pędziła spora grupa inszych niemilców:
Spoiler:
Czas było brać się do roboty, bo Wieża niebezpiecznie szybko traciła kolejne PW. Postacie walczące w zwarciu zblokowały pierwszą linią przeciwników, a Telepatka osuszając do zera pulę Punktów Mocy odepchnęła od Wieży większość nieumarłego plugastwa tak nimi kierując by zadać im jeszcze dodatkowo rany:
Spoiler:
Szybki szturm na resztki sił oblegających Wieżę pozwolił na wykoszenie przeciwników.
Spoiler:
Powiedzieć, że zdążyliśmy "na styk" to nic nie powiedzieć...
Spoiler:
Na szczycie wieży Alchemik leżał skąpany we krwi, wszystko oplecione było pędami oszalałych pnączy które gdyby nie nasze dzielna Drużyna poprzebijałyby lokatora. Umęczony biedaczysko przekazał nam informacje o oszalałym Druidzie, który widziany był w okolicznych lasach. Musowo mu znać kilka odpowiedzi na pytania o dziwny stan rzeczy w Wieży. W okolicy były dwa miejsca gdzie go widziano i gdzie mógł działać...
Spoiler:
Niemniej Panem Drudem zajmiemy się w kolejnej części, bo późna już pora, a i jutro wstać trzeba rano :)
Moja kolekcja: https://boardgamegeek.com/collection/user/Yuri1984
RABATY, gdyby ktoś potrzebował: Portal = 15%, Mepel.pl = 5%, Planszomania.pl = 2%
Chcesz się zrewanżować kawą ? Zapraszam >>> https://www.buymeacoffee.com/yuri4891
jakmis83
Posty: 1176
Rejestracja: 22 maja 2015, 14:31
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 130 times
Been thanked: 141 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: jakmis83 »

Horror w Arkham 2 edycja.
W wątku o grze miesiąca Grudzień napisałem, że będzie to wielki powrót tego tytułu i tak się stało.
W tę grę będę grać raczej solo( nie ten klimat dla Małżonki) a z racji bardzo dużej ilości zasad i mikro zasad, trudno jest mi kogoś namówić do wspólnej gry.
Tak czy inaczej, po 5 latach pierwsza gra za mną. Rozgrywki będę prowadzić jak pisałem, solo na dwie ręce, czyli z dwoma postaciami( na jedną postać, gra jest za trudna, za dużo się dzieje).
Tak więc pewnego wieczoru pani Mandy Thompson i Siostra Mary ruszyły w nierówny bój z Azatothem( tak chciał los) i zaczęło się obiecująco, gdyż Mandy ruszyła do Lasu zbadać bramę, gdzie w innym świecie w wyniku losu uzyskała znak starszych bogów. Dobrze jest, pomyślałem pieczętując bramę.
A potem było już tylko gorzej. Bramy i potwory mnożyły się na potęgę i pomimo bardzo dużej ilości zamkniętych bram, w wyniku braku odpowiedniej wiedzy o nich( wskazówki), nie mogłem ich zapieczętować.
Panika postępowała, mit za mitem był coraz gorszy, tak jak stan zdrowia i psychiki postaci. Ale walka trwała dalej. Po 2 godzinach zmagań wobec później pory, przerwałem grę, ale przy 10 na 14 żetonach zagłady, nie miałem dużych szans. Przypomnę, że gdy Azatoth się budzi, badacze natychmiast przegrywają.
Znakomita gra, wiem że nie raz do niej wrócę.
Moje Gry
Jeśli nie wiesz, jak masz zagrać, poczekaj, aż twojemu przeciwnikowi przyjdzie do głowy jakaś idea. Możesz być pewny, że będzie to idea fałszywa.
Siegbert Tarrasch
Awatar użytkownika
kinioo
Posty: 629
Rejestracja: 01 kwie 2016, 10:25
Has thanked: 64 times
Been thanked: 57 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: kinioo »

Ja wczoraj pierwszy raz siadlem do Legendary Encounters: Alien (podstawka)...

Fajne, bardz ofajne (az sie dziwie, ze przelezalo tyle u mnie na polce nim ujrzalo swiatlo dzienne?)

K.
Sorki za brak polskich znakow....
allagainstyou
Posty: 152
Rejestracja: 19 lis 2020, 15:30
Has thanked: 33 times
Been thanked: 34 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: allagainstyou »

Grałem w Kowali losu, odkupiłem ją od kogoś, kto nie był zadowolony z tej gry (podobno rozegrał 3 partie). Gra jest bardzo dobra, podobała się wszystkim, którym ją pokazałem (ze mną 5 osób), jedna osoba po pierwszej rozgrywce od razu stwierdziła, że ta gra jest najlepsza. Lekka, bardzo ładna, łatwo się ją tłumaczy, właściwie nie ma negatywnej interkacji, w miarę szybko składa i rozkłada, brak downtime'u bo na turze każdego gracza wszyscy rzucają kostkami, długość rozgrywki ok 1h (może szybciej przy doświadczonych graczach). Na razie znalazłem dwie znaczące wady tej gry, które mogą łatwo zostać naprawione:

1. Instrukcja. Bardzo, bardzo słaba. Przez to zrozumienie i rozłożenie gry za pierwszym razem zajmuje znacznie więcej czasu, niż powinno (gra jest prosta) i może zniechęcić. Trzeba się mocno dopatrywać, żeby zobaczyć jaka jest początkowa konfiguracja kostek, oznaczenia kosztów na kartach mają kolory inne niż na planszy, są słabo widoczne, słabo wyjaśnione w instrukcji i zajęło mi chwilę czasu zrozumienie gdzie które karty powinienem ułożyć. Karty mają nazwy w instrukcji ale na kartach nie, przez co trzeba po obrazkach próbować znaleźć w instrukcji kartę, której efekt chcemy sprawdzić (a tam obrazki są malutkie). Oczywiście karty w instrukcji nie są w sensowny sposób posortowane ani pogrupowane. Szczęśliwie po pierwszej grze instrukcja idzie w odstawkę (poza kartą wyjaśniającą działanie kart, do tej trzeba od czasu do czasu zaglądać)
2. Komponenty. Podważanie ścianek na kostce używając innej ścianki lub paznokci jest bardzo niewygodne - na szczęście o tym wiedziałem przed zakupem i przygotowałem sobie coś do wydłubywania tych ścianek - działa super. Spinacz dla każdego gracza powinien załatwić sprawę, albo może mała łyżeczka. Ja mam małe metalowe mieczyki które wyglądają klimatycznie i działają jak trzeba :) Kostki dość słabo się turlają. Kryształki do oznaczania ilości zasobów przelatują przez planszę i kilka razy mi się zdarzyło, że wsunęły się pod nią i ciężko było je wyjąć nie psując całej swojej planszy - choć te ostatnie dwie rzeczy to troszkę czepianie się.
3. Mała ilość kart, ledwie kilka na wymianę sprawia, że trzeba się zastanowić nad regrywalnością. Plusem jest istnienie dodatków (gra jest niezależna językowo) oraz fakt, że bez problemu można samemu dorobić sobie dodatkowe karty (nie trzymamy ich na ręce / nie tasujemy ich itp, leżą odkryte na stole gotowe do zakupu, więc możesz nawet narysować kilka symboli na kartce papieru i już masz nową kartę).

Podsumowując myślę, że Kowale Losu będą często trafiali u mnie na stół. Udany zakup :)
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 1971
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 192 times
Been thanked: 858 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: Neoptolemos »

Ha. Przedwczoraj zagrałem pierwszy raz w Kowali Losu i mam niemal identyczne odczucia! Chociaż jak napisałem na grupie fb, że odczepianie ścianek jest niewygodne i zapytałem o jakieś alternatywne rozwiązanie, to cały tłum mi zaczął tłumaczyć, że inną ścianką jest przecież bardzo prosto. Dla mnie nie i będę trzymał w pudełku skuwkę od długopisu.

Dodam też, że tego samego dnia zagrałem zaś w Endeavor (po raz pierwszy) i Concordię (po raz drugi, ale poprzedni był bardzo dawno temu). Dwie bardzo eleganckie gry euro, z małą liczbą zasad, a stosunkowo (jak na euro) sporą interakcją. W obu zebrałem sążny łomot, ale będę chciał jeszcze zagrać (Concordię zresztą niedawno kupiłem w wersji Venus, więc nie muszę się spotykać z tymi samymi znajomymi nawet).
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
allagainstyou
Posty: 152
Rejestracja: 19 lis 2020, 15:30
Has thanked: 33 times
Been thanked: 34 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: allagainstyou »

Pff... Ja trochę oszukałem mówiąc, że grałem w to dzisiaj, bo pierwszy raz zagrałem niepełną partię na święta, a drugi raz grałem właśnie przedwczoraj :) Natomiast zarówno Concordia (PL) jak i Endeavor (nowa wersja "Wiek Żagli") są u mnie na pierwszych pozycjach wishlisty.
Ostatnio grałem też pierwszy raz w Eminent Domain i Pośród Gwiazd, ale jeden raz to za mało, żeby się wypowiedzieć o tych grach. Res Arcana natomiast czeka na pierwszą rozgrywkę, może w niedzielę się uda.
Awatar użytkownika
kinioo
Posty: 629
Rejestracja: 01 kwie 2016, 10:25
Has thanked: 64 times
Been thanked: 57 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: kinioo »

Ja (wreszcie) znalazlem chwile zeby nadrobic z Marvel Champions*, bo posiadam wszystko, co do tej pory wyszlo, ale ogralem chyba dopiero 20% "contentu"...

*ach, jakie to jest miodne!

K.
Sorki za brak polskich znakow....
Awatar użytkownika
wildatheart
Posty: 76
Rejestracja: 03 lut 2021, 14:07
Has thanked: 21 times
Been thanked: 29 times

Re: W co dziś grałaś / grałeś ???

Post autor: wildatheart »

Zagrałam pierwszy raz w Miasteczka - jejuniu jakie to jest dobre, a takie niepozorne :D
ODPOWIEDZ