Lisek Urwisek / Outfoxed (Mélanie Grandgirard)
: 25 gru 2019, 21:48
Brakuje mi tu często tematów o fajnych grach dla dzieci, to jak przyszła kolejna okazja to zakładam .
Dzisiaj do mojego... 7 latka dotarł Lisek Urwisek i... nie wiem ile zagraliśmy partii, ale na pewno 10 pękło. Sam trochę nie rozumiem fenomenu tej gry. Można powiedzieć, że ja zdecydowanie przesadzam z ilością tego co przynoszę do domu, bo obstawiam że w tym roku co tydzień młody poznawał średnio 2 nowe gry i oprócz Pluszowych Opowieści, Wirusa, ,może Snu, nie widziałem żeby coś tak dobrze zaskoczyło. Z co-opami pod większe, czy mniejsze dzieciaki mamy taki problem że zwykle od pierwszej partii są rozwiązane i nie stanowią wyzwania. Ta też nie jest odstępstwem od reguły, od 2 partii wprowadziłem utrudnione reguły - lisek sie porusza o 3 pola+liczbę łapek z kostek które wypadły kiedy na niego przypadł ruch(nadal jest czasem za łatwo w więcej graczy, ale przy mechanizmie tej gry ciężko przesadzić w drugą stronę bo się skończy na tym że po prostu nie będziemy nawet mieli jak "strzelać na ślepo", w każdym razie teraz potrafia być emocje pod koniec). Wracająć - 4 partie z rzędu po otworzeniu pudła poszły, a potem poszliśmy z grą do dzieciaków w rodzinie i dzieciaki od 4 do 8 roku łyknęły podobnie, też rozegrali ładnych kilka partii, a po powrocie do domu znów pudło otworzone i tato chodź grać ...
Gra ma dla mnie jednak zasadniczy minus, ja sam się dobrze bawię patrząc na dziecko, ale gra sama w sobie... no mogę zagrać z młodym w majestat jak równy z równym, mogę w kakao, ale to po prostu nie stanowi dla praktycznie żadnego wyzwania intelektualnego, na dzień dobry młody mówił(sensownie i bez podpowiedzi z mojej strony) jak się trzeba rozdzielić, reszta już płynie, to takie oczywiste reagowanie na to co wyskoczy. Tylko że ten problem ma większość co-opów pod ten target w które grałem - np. ghost fightin treasure hunters - za prosta, gdyby było trochę ciężej to byłoby jakieś napięcie, a tak zwykle kończymy grę ze sporym marginesem błędów, pod koniec już każdy nawet młody jest trochę znudzony, choć sama optymalizacja tam jest dużo ciekawsza niż w Lisku. Myszki w opałach nie jest zła, ale jedna partia i dość(zresztą od razu pierwsza wygrana), przyniosłem hanabi- pierwsza partia i wygrana, więcej nie wyciągnąłem... Pluszowe opowieści się wybijają, ale to dzięki temu że są "Story driven", choć dla młodego sama mechanika jest bardzo emocjonująca, dla eurooptymalizatora nawet po wprowadzeniu utrudnień nie stanowi większego wyzwania i bardziej z oszczędności czasu(bo walki są na dłuższa metę nudne, więc się unika dodatkowych, a lecenie kolejek na pustej stronie pod same przeszukania jest takie trochę mechaniczne), niż z faktycznego poziomu trudności się robi momentami faktycznie emocjonująca .
Ewidentnie tę grę robi dzieciakom ten klimat tego odrzucania podejrzanych i sam "dekoder", który jest fajnym prostym bajerem. Gra też ma kosmicznie niską cenę na poziomie niewiele większej od dobrych karcianek(Sen, Fasolki po 35zł, a to za ledwo dychę drożej?), a wykonana jest naprawdę dobrze, niestety wypraska nie ma miejsca pod koszulki, a sam dekoder nie wpuści pogrubionej karty. Gra użytkowana przez dzieciaki, chętnie bez opieki i często pewnie będzie też w rękach mniej lub bardziej znajomych ludzi, więc wolałbym zabezpieczyć.
Tak czy owak jak ktoś szuka fajnego co-opa dla targetu 4 lata +(nie wiem jak daleko to można rozciągnąć, obstawiam że tak max do 10 w zależności od dziecka), to mogę mocno polecić, szczególnie jeżeli będzie więcej dzieciaków i chcecie mieć możliwość odejścia od stołu, ew do obserwowania rozbawionych dzieciaków, do swoich emocji z grania tak średnio, ale że rozgrywka szybka to też bardzo nie boli "jak trzeba", tylko że na jednej partii się może nie skończyć .
Dzisiaj do mojego... 7 latka dotarł Lisek Urwisek i... nie wiem ile zagraliśmy partii, ale na pewno 10 pękło. Sam trochę nie rozumiem fenomenu tej gry. Można powiedzieć, że ja zdecydowanie przesadzam z ilością tego co przynoszę do domu, bo obstawiam że w tym roku co tydzień młody poznawał średnio 2 nowe gry i oprócz Pluszowych Opowieści, Wirusa, ,może Snu, nie widziałem żeby coś tak dobrze zaskoczyło. Z co-opami pod większe, czy mniejsze dzieciaki mamy taki problem że zwykle od pierwszej partii są rozwiązane i nie stanowią wyzwania. Ta też nie jest odstępstwem od reguły, od 2 partii wprowadziłem utrudnione reguły - lisek sie porusza o 3 pola+liczbę łapek z kostek które wypadły kiedy na niego przypadł ruch(nadal jest czasem za łatwo w więcej graczy, ale przy mechanizmie tej gry ciężko przesadzić w drugą stronę bo się skończy na tym że po prostu nie będziemy nawet mieli jak "strzelać na ślepo", w każdym razie teraz potrafia być emocje pod koniec). Wracająć - 4 partie z rzędu po otworzeniu pudła poszły, a potem poszliśmy z grą do dzieciaków w rodzinie i dzieciaki od 4 do 8 roku łyknęły podobnie, też rozegrali ładnych kilka partii, a po powrocie do domu znów pudło otworzone i tato chodź grać ...
Gra ma dla mnie jednak zasadniczy minus, ja sam się dobrze bawię patrząc na dziecko, ale gra sama w sobie... no mogę zagrać z młodym w majestat jak równy z równym, mogę w kakao, ale to po prostu nie stanowi dla praktycznie żadnego wyzwania intelektualnego, na dzień dobry młody mówił(sensownie i bez podpowiedzi z mojej strony) jak się trzeba rozdzielić, reszta już płynie, to takie oczywiste reagowanie na to co wyskoczy. Tylko że ten problem ma większość co-opów pod ten target w które grałem - np. ghost fightin treasure hunters - za prosta, gdyby było trochę ciężej to byłoby jakieś napięcie, a tak zwykle kończymy grę ze sporym marginesem błędów, pod koniec już każdy nawet młody jest trochę znudzony, choć sama optymalizacja tam jest dużo ciekawsza niż w Lisku. Myszki w opałach nie jest zła, ale jedna partia i dość(zresztą od razu pierwsza wygrana), przyniosłem hanabi- pierwsza partia i wygrana, więcej nie wyciągnąłem... Pluszowe opowieści się wybijają, ale to dzięki temu że są "Story driven", choć dla młodego sama mechanika jest bardzo emocjonująca, dla eurooptymalizatora nawet po wprowadzeniu utrudnień nie stanowi większego wyzwania i bardziej z oszczędności czasu(bo walki są na dłuższa metę nudne, więc się unika dodatkowych, a lecenie kolejek na pustej stronie pod same przeszukania jest takie trochę mechaniczne), niż z faktycznego poziomu trudności się robi momentami faktycznie emocjonująca .
Ewidentnie tę grę robi dzieciakom ten klimat tego odrzucania podejrzanych i sam "dekoder", który jest fajnym prostym bajerem. Gra też ma kosmicznie niską cenę na poziomie niewiele większej od dobrych karcianek(Sen, Fasolki po 35zł, a to za ledwo dychę drożej?), a wykonana jest naprawdę dobrze, niestety wypraska nie ma miejsca pod koszulki, a sam dekoder nie wpuści pogrubionej karty. Gra użytkowana przez dzieciaki, chętnie bez opieki i często pewnie będzie też w rękach mniej lub bardziej znajomych ludzi, więc wolałbym zabezpieczyć.
Tak czy owak jak ktoś szuka fajnego co-opa dla targetu 4 lata +(nie wiem jak daleko to można rozciągnąć, obstawiam że tak max do 10 w zależności od dziecka), to mogę mocno polecić, szczególnie jeżeli będzie więcej dzieciaków i chcecie mieć możliwość odejścia od stołu, ew do obserwowania rozbawionych dzieciaków, do swoich emocji z grania tak średnio, ale że rozgrywka szybka to też bardzo nie boli "jak trzeba", tylko że na jednej partii się może nie skończyć .